Klęska w Madrycie, koszmar w Rzymie, spadek na czwarte miejsce w rankingu WTA i pytanie: co dalej? Fani i eksperci zachodzą w głowę, co zamierza zrobić teraz Iga Świątek, żeby przygotować się na wielkoszlemowy Roland Garros? Zapytaliśmy o to jej sztab. “Teraz chwila na regenerację, potem powrót do treningów” — słyszymy. Wiemy, także co z sensacyjnym pomysłem, aby wziąć udział w turnieju tuż przed French Open.
Półfinał w Madrycie, choć jak przyznała sama Iga Świątek “przepchnięty bardziej głową, niż tenisem”, o czym pisaliśmy tutaj, dawał nadzieję. Nadzieję, na to, że w Rzymie zobaczymy Igę Świątek w nieco lepszej dyspozycji. I zobaczyliśmy, ale tylko w pierwszym meczu, bo przecież zmagania w stolicy Włoch Polka zaczęła od wygranej 6:1, 6:0 z Elisabettą Cocciaretto.
Włoszka to co prawda dopiero 82. rakieta świata, ale przecież w ostatnim czasie i z takimi rywalkami nasza rodaczka miewała problemy (patrz: Alexandra Eala). Mimo tego Świątek pokazała się w starciu z nią z fantastycznej strony i przypominała wersję z siebie z sezonu 2022 czy 2023. Potem jednak nadeszła pora na spotkanie z Danielle Collins. Tuż po losowaniu pisaliśmy o tym, że może to być pułapka dla Świątek (tutaj) i nasze przypuszczenia niestety się ziściły.
