
“Królowa Paryża” pożegnała się z Roland Garros, przegrywając półfinałowe starcie z Aryną Sabalenką. Patrząc na ostatnie lata, można śmiało stwierdzić, że nie tego oczekiwała ani sama zawodniczka, ani kibice, ani media. Jeśli jednak spojrzymy na ten występ z innej perspektywy, widać wyraźnie, że Świątek zrobiła duży postęp. Sama tenisistka wspomniała o tym w rozmowie z dziennikarzami – choć konferencja prasowa nie rozpoczęła się zbyt fortunnie.
Świątek zdenerwowała się po pytaniu dziennikarza
Początek “polskiej” części konferencji był bardzo nerwowy. Jeden z dziennikarzy rozpoczął pytanie od stwierdzenia, że był to jeden z “dziwniejszych” meczów Igi na Roland Garros. Zasugerował także, że być może lepszym rozwiązaniem byłaby szybka porażka w pierwszym secie – jak w przypadku meczu z Jeleną Rybakiną – co pozwoliłoby jej się odbudować.
– Ale jak to? Co to jest za pytanie? Następnym razem mam przegrać pierwszego seta 1:6, bo macie teorię? […] Jest problem, że walczyłam w pierwszym secie i wydłużyłam mecz? – odpowiedziała wyraźnie poirytowana Świątek. To pytanie i jej reakcja stały się punktem wyjścia do oceny aktualnej dyspozycji Polki.
Wbrew pozorom, sytuacja Świątek jest dziś znacznie lepsza niż jeszcze kilka tygodni temu – o czym również sama mówiła. – Trzeba dalej pracować i próbować. To nie jest mój najlepszy wynik w Paryżu, ale staram się spojrzeć na to szerzej. Trzy tygodnie temu nie byłam w stanie zagrać meczu na wysokim poziomie. A tutaj walczyłam do końca i nie odpuszczałam – tłumaczyła.