Tennis

Na co Iga Świątek musi uważać najbardziej. Tu rywalka konkuruje nawet z mężczyznami

Na co Iga Świątek musi uważać najbardziej. Tu rywalka konkuruje nawet z mężczyznami

Przed Igą Świątek najtrudniejsze wyzwanie na tym Wimbledonie! Polka po rewelacyjnym marszu dotarła do wielkiego finału w Londynie, w którym zmierzy się z Amandą Anisimovą — rewelacją turnieju. Amerykanka w półfinale ograła liderkę rankingu Arynę Sabalenkę. Na co Iga Świątek musi uważać w sobotę w pierwszej kolejności? Jedno z zagrań Anisimovej porównywane jest nawet do tych granych przez czołowych tenisistów.

Iga Świątek przełamała sufit! Polka, dla której dotychczas najlepszym osiągnięciem na Wimbledonie był ćwierćfinał, w tym roku jest już w finale turnieju. W półfinale zdeklasowała Belindę Bencic, ale uwaga, bo o tytuł czeka ją najtrudniejsze możliwe wyzwanie.

Kluczowe dla Igi będzie na pewno własne podanie, bo Anisimova dysponuje znakomitym, bardzo szybkim returnem. Jeśli Świątek nie będzie w stanie zaskoczyć jej serwisem, może mieć trudności w wymianach — zwłaszcza jeśli Amerykanka poradzi sobie z presją wimbledońskiego finału. Jej return potrafi wyrządzić sporo szkód (leci z prędkością porównywalną do Jannika Sinnera), więc serwis Igi będzie absolutnie kluczowy.

Ogromnym atutem Świątek jest doświadczenie. W finałach wielkoszlemowych jeszcze nie przegrała. Widać, że Iga odzyskała radość z gry, głód zwycięstw. Trochę też zmieniła swoją grę, uderza z mniejszą mocą, ale mądrzej. Lepiej zarządza siłą uderzeń. Nie próbuje na siłę kończyć punktów, jak bywało wcześniej, choćby na twardych kortach. Wtedy zdarzało się, że łatwą piłkę chciała skończyć efektownie, ale ta lądowała pół metra za linią. Frustracja narastała, pojawiały się nerwy.

Po meczu z Bencic Iga mówiła na konferencji, że zaczęła słuchać rad Wima Fissette’a. I mam wrażenie, że jedną z tych rzeczy było właśnie lepsze dostosowywanie siły do sytuacji. Dodatkowo po odpadnięciu z Roland Garros mogła podejść do trawy na spokojnie. Nie była liderką rankingu, nie była główną faworytką Wimbledonu. To mogło jej pomóc. Dwa momenty z ostatnich tygodni też mogły mieć duże znaczenie: tydzień wcześniej przyleciała do Paryża przed Roland Garros, co dało jej spokojny czas na aklimatyzację. A potem — po zmianie nawierzchni — miała krótki obóz treningowy, “workation” na Majorce. Czyli wakacje połączone z pracą. To również przyniosło efekty.

epgist

Data analyst, Blogger and web developer

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button