Tennis

Iga Świątek zaczęła płakać. “Jestem skończona”. Jej powrót to mistrzostwo

Iga Świątek zaczęła płakać. "Jestem skończona". Jej powrót to mistrzostwo

— Byłam w trakcie sesji zdjęciowej dla sponsora w Warszawie, zobaczyłam e-maila i zaczęłam płakać. Moi agenci, którzy tam byli, dosłownie myśleli, że ktoś umarł — powiedziała Iga Świątek, która otworzyła się w podcaście Andy’ego Roddicka. Wróciła do sprawy swojego zawieszenia i zaskoczyła też poruszeniem innych wątków, m.in. Wima Fissette’a i Aryny Sabalenki. Odsłoniła kulisy wielkiego powrotu na szczyt.

— Płakałam przez dwa tygodnie. Nie mogłam trenować, nie mogłam wyjść na kort, bo czułam, że zrobił mi to tenis i że znalazłam się w tym miejscu właśnie przez tenis. Czułam, że tracę swoją integralność. Czułam, że nikt mi nie uwierzy, że nie zrobiłam nic złego. Czułam, że cały świat się ode mnie odwróci i że jestem skończona. I że każde moje osiągnięcie nagle zniknie — powiedziała Iga Świątek o zdecydowanie najtrudniejszym momencie swojej kariery.

W szczerej rozmowie z Andym Roddickiem w jego podcaście, Iga Świątek opowiedziała o emocjonalnym kryzysie wywołanym pozytywnym testem antydopingowym, wyzwaniach związanych ze zmianą trenera, mentalnych blokadach i niespodziewanych zmianach w swoim stylu gry.

Świątek wróciła do sierpnia 2024 r., gdy otrzymała wiadomość o wykryciu śladowych ilości trimetazydyny w swoim organizmie. Choć ostatecznie została oczyszczona z zarzutów o świadome przyjmowanie dopingu, emocjonalny koszt sytuacji był ogromny:

— Byłam na sesji zdjęciowej ze sponsorem w Warszawie. […] Zajrzałam na maila i zobaczyłam, że dostałam wiadomość z tego portalu. Myślałam, że to tylko przypomnienie o podaniu mojego miejsca pobytu czy coś. Ale tak, tam było napisane… Cóż, nawet tego nie doczytałam, bo zaczęłam płakać — wyjawiła, wracając do momentu, w którym czuła się zupełnie bezsilna. — Przez następne trzy godziny kontynuowałam sesję i muszę przyznać, że to były najlepsze zdjęcia, w jakich kiedykolwiek brałam udział, więc chyba jestem dobrą aktorką.

Iga Świątek przyznała. “Chciałam wygrać coś dla niego”

Ważną zmianą w jej życiu było zatrudnienie Wima Fissette’a w miejsce poprzedniego trenera. Świątek przyznała, że na początku miała zbyt wysokie oczekiwania wobec nowej współpracy:

— Na początku oczekiwałam, że powie mi coś, co będzie momentem typu “eureka” i wszystko zmieni. Ale zdałam sobie sprawę, że przez ostatnie lata prawdopodobnie nauczyłam się już zbyt wiele, żeby coś takiego mogło się wydarzyć. Teraz zmiany muszą być znacznie mniejsze, a ja muszę dostosowywać swój tenis delikatnie — opowiadała Świątek.

— Miałam też wysokie oczekiwania, co pewnie nie pomogło mi na początku, bo okres przygotowawczy był świetny — mówiła. — Chciałam też coś wygrać dla niego, co było dość głupie, bo powinno się wygrywać dla siebie — opowiadała. — Ciągle porównywałam się do moich poprzednich sezonów, a to nie może być pomocne, jeśli wygrałam prawie wszystko wcześniej.

Wszystko to oczywiście miało związek z charakterem Świątek, która łatwo się nie poddaje. — Jestem bardzo uparta. Większość problemów, czy raczej wyzwań, które się pojawiały, wynikała z mojego uporu albo z tego, że się nie rozumieliśmy, bo to pierwszy raz, kiedy miałam trenera, który nie mówi po polsku.

Poprawa serwisu okazała się kluczowa

Jednym z wyraźnych efektów współpracy z Fissette’em była poprawa serwisu. Przełamanie mentalnych barier i zmiana podejścia do gry na trawie okazały się kluczowe. — Serwowałam szybciej niż wszystkie wielkie serwujące w tourze WTA. Byłam zaskoczona — przyznała.

— Myślę, że zaczęłam lepiej serwować, nawet na początku, po jakichś dwóch miesiącach treningów, on [trener] zmusił mnie, żebym serwowała bardziej w stronę linii środkowej i na stronę bekhendową. Wcześniej nie lubiłam tych kierunków, wiesz, bo czułam, że nie mogę nawet trochę podciąć piłki. Powinnam grać na tej nawierzchni płasko. I czułam, że to dla mnie trochę zbyt ryzykowne — mówiła i dodawała: — Czułam, że mogę naprawdę dobrze serwować. Naprawdę szłam na całość. Szczerze, kiedy spojrzałam na statystyki po turnieju, powiedziałam mojemu trenerowi od przygotowania fizycznego: “Czy ten pomiar prędkości był zepsuty, bo nigdy nie serwowałam tak szybko”.

 

epgist

Data analyst, Blogger and web developer

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button