Iga Świątek tu wygrywała, a teraz takie obrazki. W TV nie wszystko pokazali

Finał turnieju WTA 125 w Warszawie pomiędzy Kateriną Siniakovą i Viktoriją Golubic, a organizatorzy zamknęli jedną z trybun. Mimo tego kibiców na meczu nie jest tak wielu, jak można było się spodziewać. Byliśmy na miejscu i sami zobaczyliśmy to, czego nie widać w telewizji. Wy też musicie.

Poland Open, czyli turniej rangi WTA 125 w Warszawie to niewątpliwie największa tenisowa impreza w naszym kraju. W tym roku mogły rywalizować z nią jedynie kwalifikacje do Billie Jean King Cup, które odbywały się w Radomiu i udział w nich wzięły reprezentacje Polski, Ukrainy i Szwajcarii. Niestety, nieobecność największych gwiazd tenisa z naszego kraju widocznie wpłynęła na frekwencję.

W sobotę w wielkim finale zmierzyły się ze sobą wspomniane Katerina Siniakova (89. WTA) oraz Viktorija Golubić (90.). I frekwencja tuż przed rozpoczęciem tego spotkania na trybunach miejskiego kortu Legii nie wyglądała specjalnie imponująco. A w dodatku organizatorzy zdecydowali się zamknąć jedną z trybun. Na transmisji, która była pokazywana w telewizji, nie było tego widać, ale my byliśmy na miejscu i sami to ujrzeliśmy.

• Polecamy: Tak były trener Sereny Williams podsumował to, co zrobiła Iga Świątek w Montrealu

Powody niezbyt imponującej frekwencji są przede wszystkim dwa. Po pierwsze wszystkie reprezentantki Polski odpadły z tych zawodów bardzo szybko, bo już w pierwszej rundzie. Od drugiego etapu na kortach Legii nie zobaczyliśmy już żadnej z naszych rodaczek, więc i fanów z naszego kraju było coraz mniej.

• Czytaj też: Świat mówi o tym, co zrobiła Iga Świątek w Montrealu. Tylko spójrzcie

Drugi powód to brak którejś z czołowych zawodniczek z Polski pokroju Igi Świątek (triumfatorka edycji z 2023 r.), Magdy Linette czy Magdaleny Fręch. Te nazwiska niewątpliwie przyciągnęłyby większą liczbę fanów na warszawskie zawody. Bez nich — jak widać — frekwencja nie powala i WTA 125 w stolicy naszego kraju nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem.