Aryna Sabalenka wraca do gry. Białorusinka, świeżo po swoim pierwszym triumfie w US Open, rozpoczyna rywalizację w turnieju Wuhan Open – imprezie rangi WTA 1000, w której jeszcze nigdy nie przegrała meczu. Teraz wyznała, czemu zrobiła sobie przerwę.
Aryna Sabalenka po ponad miesięcznej przerwie w końcu zdradziła, dlaczego zdecydowała się na tak długą pauzę po nowojorskim sukcesie. – Czułam, że potrzebuję trochę więcej czasu na regenerację. Nie chciałam od razu rzucać się w wir kolejnych turniejów. Chciałam mieć pewność, że moje ciało i głowa są gotowe – wyznała Sabalenka na konferencji prasowej przed startem zawodów.
To właśnie odpoczynek i odbudowa formy po wyczerpującym sezonie były kluczem do jej decyzji o rezygnacji z wcześniejszych startów. – Teraz czuję się świetnie. Jestem gotowa dać z siebie wszystko i mam nadzieję, że ponownie zdobędę to piękne trofeum – dodała.
Sabalenka może mówić o wyjątkowej relacji z Wuhan. W tym turnieju ma nieskazitelny bilans 17-0, a na liście triumfów widnieją lata 2018, 2019 i 2024. W tegorocznej edycji, po wolnym losie w pierwszej rundzie, zmierzy się z Anną Kalinską lub Rebeccą Stramkovą.
Aryna Sabalenka: te doświadczenia tylko mnie wzmocniły
Białorusinka przyznała również, że ten sezon był dla niej szczególny: – Jestem bardzo zadowolona z tego, co osiągnęłam. Nauczyłam się wielu trudnych lekcji po porażkach we wcześniejszych turniejach wielkoszlemowych. Te doświadczenia tylko mnie wzmocniły – zarówno jako zawodniczkę, jak i osobę.
W 2025 r. Sabalenka zdobyła już dwa tytuły, w tym wymarzony US Open, gdzie w finale pokonała Amandę Anisimovą. Teraz mierzy w kolejne zwycięstwo – czwarte w Wuhan i być może kolejną pieczęć na sezonie życia.
Wuhan Open to jeden z ostatnich turniejów WTA 1000 w sezonie, przyciągający światową czołówkę. Patrząc na rekord i determinację Sabalenki, trudno nie uznać jej za jedną z głównych faworytek do zwycięstwa. Iga Świątek będzie chciała jej pokrzyżować szyki.
