„Tak nazwali Arynę Sabalenkę w Chinach — i nikt się tego nie spodziewał! Sama przyznała, że czuła się ‘upokorzona, ale rozbawiona’ po tym, jak miejscowi nadali jej zaskakujący przydomek!”
„Tak nazwali Arynę Sabalenkę w Chinach — i nikt się tego nie spodziewał! Sama przyznała, że czuła się ‘upokorzona, ale rozbawiona’ po tym, jak miejscowi nadali jej zaskakujący przydomek!”

Aryna Sabalenka pozostaje ulubienicą chińskich kibiców. Białorusinka miała ogromne problemy z tym, by postawić pierwszy krok w turnieju WTA 1000 w Wuhan, ale ostatecznie jest dalej w grze o czwarty tytuł. Po zwycięstwie z Rebeccą Sramkovą wyznała, że ma wyjątkowe pseudonimy, które lubi. “Tygrysem” nazywają ją na całym świecie, a teraz okazało się, że liderka rankingu jest w Chinach znana nawet jako “Królowa smażonego ryżu”. A to nie koniec. Oto co sama wyznała.
Po przerwie związanej z niegroźną kontuzją Sabalenka wróciła do gry. W meczu ze Słowaczką nie było “spacerku”, a wręcz ogromne nerwy. W pewnym momencie przeklęła tak, że zrozumieli ją wszyscy polscy kibice. “Co powiedziała Aryna Sabalenka, nie trzeba tłumaczyć” — skwitował nerwowy moment komentator Canal+ Sport Żelisław Żyżyński.
Ostatecznie liderka światowego rankingu wróciła do gry i zakończyła spotkanie wynikiem 4:6, 6:3, 6:1 po niemal dwóch godzinach rywalizacji. Mimo trudnych momentów po pojedynku z twarzy faworytki nie schodził uśmiech.
W końcu Białorusinka jest w Chinach już postacią ikoniczną. Imprezę w Wuhan wygrywała aż trzy razy: w 2018, 2019 i 2024 r. Nic dziwnego, że zarówno tenisistka, jak i fani, okazują tylko pozytywne emocje.
— Dziękuję za doping. Nie spodziewałam się takiego wsparcia — zaczęła mówić, a tłum natychmiast zaczął bić brawo.
Prowadzący rozmowę szybko przeszedł do tematu pseudonimów zawodniczki. Tych okazało się naprawdę sporo. Najbardziej zaskakującym z nich jest “Królowa smażonego ryżu”. Wynika to z upodobań kulinarnych zawodniczki. Już wcześniej Sabalenka sugerowała, że musi nauczyć się przyrządzać smażony ryż.
— Próbowałam kaczki po pekińsku w Pekinie. Była naprawdę pyszna. Lubię więc odwiedzać chińskie knajpy na całym świecie. I tak, uwielbiam wiele rzeczy, ale kiedy tu jestem, nie wiem dlaczego, najczęściej jem smażony ryż — mówiła przed startem rywalizacji.
— Muszę wziąć ten przepis do domu — dodała na temat nowej “ksywki” i ulubionego dania. Wspomniała też o tym, jak fani i media nazywali ją “Córką Wuhan”. — Wcześniej byłam nazywana “dzieckiem całych Chin” — dodała. — Qinwen Zheng nazywała mnie “tygrysem” — przypomniała sobie po chwili. Po 18. triumfie z rzędu podczas rywalizacji w Wuhan chiński dziennikarz podkreślił, że dla nich pozostaje “Królową Wuhan”. Fani z pewnością będą trzymać za nią kciuki w meczu trzeciej rundy z Ludmiłą Samsonową.



