Choć Iga Świątek sama w to nie wierzyła, ten sezon przyniósł jej jeden z najbardziej niespodziewanych triumfów w karierze. Tuż po słabszych występach na kortach ziemnych Polka przyjechała na Wimbledon bez choćby jednego trofeum w sezonie, by zagrać turniej na najmniej lubianej nawierzchni. — Nie miała wiary ani pewności siebie — wspomina na kanale Inside-In trener Świątek Wim Fissette, ujawniając zmiany, do jakich doszło w ciągu ledwie kilku dni.
Iga Świątek przystąpiła do gry na trawie po słabszych występach na mączce. Nie zdobyła choćby jednego trofeum, choć jeszcze rok temu triumfowała w Madrycie, Rzymie oraz Paryżu. Tym razem nie mogła czuć optymizmu przed przygotowaniami do startu w Wimbledonie. W Bad Homburg dotarła jednak aż do finału.
— Mieliśmy tydzień przygotowań na Majorce, gdzie łączyliśmy pracę z relaksem. Potem przygotowaliśmy się w turnieju w Bad Homburg i szczerze czułem, że gra bardzo dobrze — rozpoczyna Wim Fissette.
Trener Igi Świątek mówi o tym wprost. “Nie miała wiary”
— Czułem, że wcześniej nie miała wiary ani pewności siebie na tej nawierzchni, ale ta pewność siebie i wiara rosły każdego dnia. Wiesz, jeśli zawodniczka taka jak Iga staje się coraz pewniejsza, możliwe jest bardzo wiele — dodał Belg, nawiązując do późniejszego udanego Wimbledonu.
Podczas turnieju w Londynie Iga Świątek straciła tylko jednego seta, w drugiej rundzie przeciwko Caty McNally. Pozostałe starcia w zdecydowanej większości okazywały się dla niej zaskakująco łatwe, ale nie poprzez słabą grę rywalek, lecz poprzez kapitalną dyspozycję samej Polki.
— Ostatnie dwa spotkania rozegrała perfekcyjnie, przeciwko Bencic i Anisimovej. Obejrzałem je ponownie i to były po prostu perfekcyjne mecze w jej wykonaniu. Bardzo mi tym zaimponowała — wspominał Belg.
