
— Jeśli Iga wygrałaby ze mną ten półfinał, to myślę, że dzisiaj sięgnęłaby po tytuł — szczerze oceniła Aryna Sabalenka na konferencji prasowej po przegranym finale Roland Garros.
Aryna Sabalenka była zdecydowaną faworytką w sobotnim finale Roland Garros. Białorusinka wcześniej ograła m.in. mistrzynię olimpijską Qinwen Zheng i obrończynię tytułu Igę Świątek. W walce o tytuł prowadziła z Amerykanką 7:6(5), ale to światowa “dwójka” zachowała zimną krew i wygrała całe spotkanie w trzech setach.
Sabalenka nie ukrywała, że zagrała najgorszy finał w swojej karierze. I trudno się z tym nie zgodzić, bo popełniła aż 70 niewymuszonych błędów. Tuż po finale zapłakana Białorusinka przeprosiła swój sztab za dyspozycję, w jakiej była w sobotę.
— To bardzo boli. Szczególnie że przez cały turniej grałam tutaj świetnie. Wiecie, grałam tutaj przeciwko niezwykle trudnym rywalkom. Pokonałam mistrzynię olimpijską, pokonałam Igę, a dziś wyszłam i zagrałam fatalnie — rozpoczęła.