
— Mam nadzieję, że jej dzisiejsza rywalka nie słyszała tych słów — stwierdził prowadzący studio Piotr Karpiński po tym, co zrobiła Iga Świątek, wygrywając z Jekaterinę Aleksandrową mecz 4. rundy US Open. — To było najlepsze podsumowanie tego, czego byliśmy świadkami w ostatniej godzinie — dodał.
Iga Świątek w imponującym stylu zameldowała się w ćwierćfinale US Open, pewnie pokonując Jekaterinę Aleksandrową 6:3, 6:1. Nasza zawodniczka nie dała najmniejszych szans rywalce, a sam mecz dostatecznie nie wyczerpał tenisistki. Iga spotkanie zakończyła w świetnym stylu, ale nie zamierzała zwalniać tempa – tuż po zejściu z kortu raszynianka na chwilę przed udzieleniem wywiadu, wysłała SMS-a do Wima Fissetta.
– Poprosiłam go, żeby zarezerwował dziesięć minut kortu treningowego, jeśli się da – zdradziła Polka, tłumacząc, co pisała w wiadomości wysłanej po meczu.
Oby tego nie słyszała rywalka
W studiu Eurosportu całe zdarzenie celnie skomentował prowadzący Piotr Karpiński. — Sytuacja jest taka: Iga gra mecz o ćwierćfinał, wygrywa go i kilkanaście sekund później chwyta za telefon i wysyła SMS-a do trenera, żeby ten szybko rezerwował jakiś kort, bo ona musi jeszcze potrenować. Mam nadzieję, że jej dzisiejsza rywalka nie słyszała tych słów. To było najlepsze podsumowanie tego, czego byliśmy świadkami w ostatniej godzinie — podkreślił.
Pasjonujące mecze przed Świątek
Iga Świątek w ćwierćfinale zmierzy się z Amandą Anisimovą, z którą rywalizowała w ostatnim finale Wimbledonu. Spotkanie z Amerykanką to jednak tylko wstęp do ciekawszych starć, które czekają kibiców w Nowym Jorku. Jeżeli Świątek pokona Anisimovą, w półfinale może trafić na Karolinę Muchovą lub Naomi Osakę.
Szczególnie interesujące byłoby starcie z Japonką, która w poniedziałek wyeliminowała Coco Gauff, wygrywając 6:3, 6:2. Dodatkowe emocje budzi fakt, że trenerem Osaki jest Tomasz Wiktorowski, który niedawno współpracował właśnie ze Świątek.