
Dzisiaj Ryszczuk żyje głównie tenisem. Jest z Igą wszędzie tam, gdzie toczy się batalia o stawkę. Poza domem przebywa 40 tygodni w roku.
Najlepsza polska tenisistka przy każdej okazji wypowiada się o nim w samych superlatywach. Profesjonalizm, rozległa wiedza, znakomity warsztat i… niezawodna intuicja, co również okazuje się walorem nie do przecenienia.
Świątek przekonała się o tym przed dwoma laty, gdy zmagała się z nietypową w świecie sportu kontuzją. Podczas turnieju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich doznała ataku kaszlu. Powikłania okazały się dotkliwe.
-Nie byliśmy w stanie tego w żaden sposób stłamsić ze względu na wymogi w krajach, w których przebywaliśmy, bo nie mogliśmy użyć mocniejszych leków, które pozwoliłyby zablokować odruchy kaszlowe – tłumaczył Ryszczuk w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
U Igi doszło wtedy do uszkodzenia żebra. Służby medyczne WTA rekomendowały, by spędziła bez ruchu i gry na korcie długi czas. Gdyby poszła tym tropem, prawdopodobnie nie wygrałaby w tamtym sezonie French Open. Ryszczuk nie posłuchał zaleceń, co okazało się dla jego podopiecznej zbawienne.
– Musielibyśmy odpuścić większość turniejów na nawierzchni ziemnej. Według wytycznych mieliśmy pozostać 12 tygodni bez żadnych zadań ruchowych. Sami zdecydowaliśmy się pogłębić diagnozę z doktorem. Bardzo rzetelnie omówiliśmy plan działania i udało nam się znacznie skrócić cały proces – opowiadał.
Po kłopotach z żebrem nie ma już dzisiaj śladu. Zwyciężczyni tegorocznego Wimbledonu przebywa obecnie w Montrealu. W środę lub czwartek od II rundy rozpocznie udział w turnieju rangi WTA 1000, będącym jednym z ostatnich etapów przygotowań do US Open.