
Porażki Igi Świątek na kortach twardszych nie budziły niepokoju, jednak na ziemnych, jej naturalnej nawierzchni, muszą niepokoić — ocenia trener Paweł Ostrowski. W ubiegłym tygodniu Świątek odpadła w 3. rundzie turnieju WTA 1000 w Rzymie.
Przed rokiem na kortach ziemnych Świątek grała genialnie. Zaczęła od “tylko” półfinału Porsche Open w Stuttgarcie, ale potem wygrała dwa turnieje rangi WTA 1000 w Madrycie i Rzymie, by zwieńczyć starty trzecim tytułem mistrzowskim na kortach im. Rolanda Garrosa w Paryżu. Łącznie zdobyła 4200 punktów rankingowych, co ją umocniło na pozycji światowej liderki.
Oznaczało to jednocześnie, że w tym roku będzie ponownie musiała wspiąć się na szczyt formy, by obronić dorobek punktowy. Niestety nie udało się. Straciła we wszystkich głównych turniejach: Stuttgart – tylko ćwierćfinał, Madryt – półfinał przegrany z Coco Gauff. Najbardziej bolesny był jednak występ w stolicy Włoch, zakończony na trzeciej rundzie porażką z Danielle Collins 1:6, 5:7.